Strona 1 z 2 12 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 14

Wątek: Zarośnięte dziurki w nosie

Mieszany widok

  1. #1
    Wydra707
    Guest

    Zarośnięte dziurki w nosie

    Trzy z moich żółwi (lądowych) miały zarośnięte dziurki w nosie - oddychały pyskiem. Dwum udało mi się oczyścić tę okolicę i udrożnić nos (trzeba to robić b. delikatnie, bo jest to rejon bardzo czuły). U jednego nos jest nadal zarośnięty skórą i to od lat. I tu mam wątpliwości co robić.

    Ten żółw (nazwany mało romantycznie: Połamaniec) miał kiedyś jakiś okropny wypadek. Jedno oko ma wybite, z drugiego zdartą powiekę - widzi przez otwór w skórze, która zarosła gałkę. Ma także fatalny zgryz, najprawdopodobniej związany z jakimś dawnym uszkodzeniem szczęki. Ale żyje, jest żywotny i bardzo ruchliwy.

    Ponieważ ma tylko jedno oko, i to częściowo przysłonięte, ma duże problemy z jedzeniem. Nie może trafić, kręci się w kółko. A ponieważ nie ma też nosa, najprawdopodobniej nie czuje jedzenia. I tu jest moje pytanie. Czy zostawić go tak, czy próbować "przebić" się do nosa? Nie piszę, że robiłbym to sam, może weterynarz? Na razie jest kwestia podjęcia decyzji. Węch jest podobno drugim zmysłem zółwia po wzroku. Ale czy warto go męczyć? I czy taka operacja dałaby jakieś szanse na poprawienie jego funkcjonowania?

    Pozdrawiam
    Paweł Rajewski


  2. #2

    Re: Zarośnięte dziurki w nosie

    hm... no w sumie byłoby mu troche lepiej, ale na szczęście nie jest to żółw wodny i nie przeszkadza mu to przy np. pływaniu....chociaż z drugiej strony dla żółwi węch jest bardzo ważny...no nie wiem..

  3. #3

    Re: Zarośnięte dziurki w nosie

    Na Twoim miejscu już dawno pokazałabym tego żówia jakiemuś dobremu fachowcowi, a takich macie w Warszawie (polecam dział Weterynarze i listę). Sama na pewno nic bym nie przebijała, nie zdzierała ani nie udrożniała. Zresztą przyznam, że nie słyszałam o takich przypadkach, jak Te opisane przez Ciebie. Niemniej szkoda, że wczesniej nie zdecydowałeś się na wizytę u lekarza .Może zwierzęta męczyłyby się krócej. A może dalej się męczą, więc wybierz się do sprawdzonego weterynarza.

    Pozdrawiam
    Natalia


  4. #4
    ewelyna
    Guest

    Re: Zarośnięte dziurki w nosie

    człowieku idz z nim do weterynarza! tylko nie daj go uspić!


  5. #5

    Re: Zarośnięte dziurki w nosie

    Mój kiedyś miał kawałeczek czegos w dziurce z nosa i wyciągnołęm mu to wilgotnym patyczkiem do uszu (przykleiło się to) i po sprawie ;d


  6. #6
    Wydra707
    Guest

    Re: Zarośnięte dziurki w nosie

    człowieku idz z nim do weterynarza! tylko nie daj go uspić!
    Spokojnie... Ten żółw jest u mnie od kilkunastu lat, wygląda na szczęśliwego, jest żywotny i świetnie daje sobie radę, jak na swoją ułomność. Zna rozkład mieszkania, chodzi na słońce, wraca do swojego podgrzewanego "pudła" (cwaniak potrafi zawsze zająć najcieplejsze miejsce) itd. Nie ma mowy o żadnym usypianiu ani większych operacjach. Wszystko ma już zrośnięte, zarośnięte i kropka. Zresztą taki był już, jak do mnie trafił (mam kilku podobnych nieszczęśliwców zbieranych od ludzi).

    Z tym jedzeniem jest pewien problem, ale gad sobie jakoś radzi. Kręci się w kółko, ale po prostu dłużej siedzi na "desce pokarmowej". Czasem trzeba go też zastawiać z tyłu aby się nie odsuwał i "nie zgubił celu". Okazyjnie karmienie ręczne. Tak czy owak nie dam go ani uśpić, ani zrobić mu krzywdy :-)

    Co do wizyty u weterynarza, to chyba nie ma ona teraz sensu, bo gadowi nic nie jest w znaczeniu jakiejkolwiek choroby. Poza tymi bardzo dawnymi przejściami to okaz zdrowia i dobrego samopoczycia :-) Myślałem po prostu, że ktoś miał podobny przypadek (nos zarośnięty od lat) i ma jakieś doświadczenia. Bo na bieżące zalepianie się nosa, np. wyschniętym jedzeniem, wystarczy zwykła higiena (kąpiel).

    Pozdrawiam
    Paweł Rajewski


  7. #7

    Re: Zarośnięte dziurki w nosie

    Trudno na podstawie opisu stwierdzić jak to rzeczywiście wygląda i jaką podjąć decyzję, natomiast nie za bardzo rozumiem takie bronienie się przed wizytą u weterynarza. Owszem jest sporo osób w tym zawodzie nie mających pojęcia o gadach i ich leczeniu, ale jest też trochę znających się na tej tematyce. Własciwie tylko doświadczony weterynarz może pomóc w podjęciu decyzji czy coż można zrobić, aby poprawić komfort życia tego żółwia. Po żółwiu trudno poznać, że "szczęśliwy", więc nie bardzo wiem jak to robisz. Fakt, że sobie radzi przez kilkanaście lat nie jest żadnym argumentem przeciwko takiej wizycie ! Żółwie w stanie okaleczenia mogą żyć nawet wiele lat, proponuję wybrać się np. do Poznania do starego zoo na wystawę o ochronie żółwi, trzeba się przygotować na szokujące zdjęcia żółwi, które wskutek okrucieństwa ludzi żyją w stanie potwornego okaleczenia przez lata !


  8. #8

    Re: Zarośnięte dziurki w nosie

    moim zdaniem konieczna jest wizyta u DOBREGO, DOSWIADCZONEGO weta. sadze, ze takiego znajdziesz po konsultacji z dr zajaczkowskim czy innymi forumowiczami. Nie mamy pojecia czy zolw jest szczesliwy, zolwie to bardzo wytrzymale zwierzeta i czasem a moze zle, ze noie potrafia mowic.. pewnie opowiedzialyby wiele...
    mam pytanie, czy zauwazyles od poczatku, ze zolw ma zarosniete otwory nosowe?
    masz go od kilkunastu lat i nie poszedles z nim do weta? jesli oczywiscie wiedziales o tym duzo wczesniej, jesli tak to nie bardzo to rozumiem, bo szczerz mowiac nie bylabym w stanie spokojnie spac widzac, ze cos jest nie tak i szukajac pomocy...ale nie oceniam tego , to moja prywatna opinia. Uwazam, ze powinienes isc do weta...
    Pozdrawiam
    wstrzasnal mna opis tego biednego gada i cierpen jakie musial gdzies u kogos przezyc...

  9. #9
    Wydra707
    Guest

    Re: Zarośnięte dziurki w nosie

    Nie proszę o podjęcie decyzji na odległość, bo to niemożliwe i nie o to mi chodzi. Z weterynarzami byłem (i jestem) w kontakcie, ale sprawa jest dyskusyjna - jeden dosłownie obdarłby żółwia ze skóry, drugi (swojego czasu) nie widział problemu w jego stanie. Chciałem poznać Wasze opinie na ten temat i dowiedzieć się, czy ktoś ewentualnie miał taki przypadek (a z tego co słyszałem, zarastanie nosa nie jest wcale rzadkie).

    Co do "szczęśliwych żółwi". Jak się z żółwiem mieszka 20 lat, traktuje jak członka rodziny, i zna jego charakter, to nietrudno ocenić, kiedy jest szczęśliwy. Widać to po aktywności, komunikatywności, zachowaniu. Poza sprawami czysto fizycznymi, ważne jest zaspokojenie potrzeb psychicznych (atrakcje!), a tu każdy jest inny. Jeden uwielbia ciepło, drugi zwiedzanie, trzeci wspinaczkę, czwarty jedzenie itd. Nie mam doświadczenia z żółwiami innymi niż moje, ale nie widziałem jeszcze gada trzymanego w zamknięciu (małe terrarium bez wyjścia), który byłby szczęśliwy. Ale to zupełnie inny temat.

    Wracając do weterynarzy. Moje żółwie to zbieranina nieokreślonego pochodzenia z najróżniejszymi uszkodzeniami. Ot, żółwik się "zepsuje" albo dziecko się nim znudzi. Mam sparaliżowanego, z odciątą nogą, z zaćmą, z wybitym okiem. Właściwie żaden nie przeżyłby na wolności. Jak nietrudno się domyślić, u weterynarzy bywam, choć był kilkuletni okres, gdy trudno było trafić na kogoś, kto ma prawdziwe serce do tych zwierząt.

    Pewnie jestem w sumie marnym hodowcą, bo ta szóstka (aktualnie) wyratowanych, dostaje w zasadzie co zechce - jedzenia w bród (oczywiście są przekarmione), spora wolność, ciepło i atrakcje. Ale dobre życie chyba im się należy :-)

    W sprawie dziurek, nadal zbieram opinie i doświadczenia.

    Pozdrawiam
    Paweł Rajewski

    PS
    Może przesadziłem z tym opisem. Żółw nie wygląda tak tragicznie (po przeczytaniu swojego postu wyobraziłbym sobie jakąś zgniecioną głowę, a on wygląda niemal normalnie). Może kiedyś znajdę jakąś fotkę do zeskanowania.


  10. #10

    Re: Zarośnięte dziurki w nosie

    Witam,
    Moje zdanie jest takie, ze skoro Ty jestes opiekunem, to Ty powinienes zadbac, aby zolw czul sie dobrze. Piszesz, ze on czuje sie "szczesliwy". Moze to akurat nie jest zbyt trafne okreslenie. Ale czy nie bylby "szczesliwszy" gdyby mogl oddychac normalnie i czuc zapachy?

    To, ze jest dzielny i dobrze daje sobie rade ze swoim stanem aktualnym, nie zdejmuje z Ciebie obowiazku,aby jego stan polepszyc.

    Radze wizyte u weterynarza, ALE dobrego weta. To, ze tu na forum nie ma zbyt wielu osob, ktore spotkalyby sie z taka przypadloscia powinno Cie zdopingowac do kontaktu z dobrym doswiadczonym wetem, ktory powinien juz cos takiego widziec.

    Jesli chodzi o to oko, to juz naprawde trudno cos poradzic i tu znowu wet sie klania. Moze lepiej byloby to zostawic, bo to calkiem powazny zabieg. Ale zaznaczam, ze nie weim jak to wyglada i nic nie radze.

    Tak czy siak uwazam, ze dobrze, ze na swiecie istnieja tacy ludzie jak Ty, ktorym sie chce przygarniac te mniej "efektowne " zolwie (tez mam takie).

    Zycze powodzenia ze wszystkimi zolwiami


Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •