Myślę, że żółw ma całkiem dużą tolerancję co do pasożytów. Widziałem kiedyś w telewizji zdjęcie z kamery, którą dano do połknięcia krokodylowi, by pokazać wnętrze jego żołądka. Było tam tak dużo robaków, żę nie widać było ścianek żołądka. Myślę, że żołądek żółwia (zwłaszcza dzikiego, ale trzymanego w domu też) ma prawo wyglądać bardzo podobnie, zwłaszcza, że dieta żółwia jest całkiem podobna do diety krokodyla, tylko w mniejszej skali i ma dodatkowo trochę roślin.

Wbrew pozorom pasożyty nie są takie złe i o dziwo nawet dobrze je mieć. Słyszałem historię o człowieku, który miał taką alergię, że jego życie było bardzo uprzykszone, a potem zaraził się tęgoryjcem. Alergia znikłą jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i od tej pory miał spokój.

Alergie powodowane są przez to że żyjemy w zbyt sterylnych warunkach i układ odpornościowy nie ma z czym walczyć, więc atakuje to co jest całkowicie niegroźne, powodując alergie. Jak pasożyty są, to układ odpornościowy przynajmniej wie z czym ma toczyć wojnę i nie wywołuje niepotrzebnych alergii. Dawniej ludzie mieli wiele pasożytów i bezproblemowo z tym żyli. Chociażby słynny Otzi znaleziony 5000 lat po śmierci jako lodowa mumia w alpach. Nałkowcy znaleźli na nim kilka gatunków pasożytów, a w tamtych czasach było to zupełnie normalne.

Uważam, że niewielka liczba pasożytów napewno nie zaszkodzi żółwiowi i nie trzeba się aż tak o to martwić.