To ja opowiem Wam coś opartych na prawdziwych faktach:] . Może brzmi to dość beznadziejnie ale opowiem Wam coś może niecodziennego, ale ten przypadek bardzo mnie zafascynował...i pragnę aby mój żółw był taki sam.
Otóż mój wójek przed 3 laty odkupił od kolegi żółwia czerwonolicego...był to duży żółw, miał ok. 20cm ... wójek bardzo się przywiązał do tego żółwia i to z wzajemnością. Na codzień Maksio pławił się w niewielkim akwarium, ale w czysej wodzie i naprawdę dobrych warunkach. Woda nie była podgrzewana grzałkami, jakie ma mój żółwik, ale taką najzwyklejszą lampkę przed którą się często wygrzewał...na noc zaś brał go na brzuch. No i ten Maksio gdy siedział tak na wójku i był mu bardzo ciepło rozciągał łapki alby się cały ogrzać. Ale akwarium się zbiło, a mój wójek jest leniwy to zrobił żółwiowi pódełko, w którym był ręczniczek, w którym się na noc owijał. I kiedy Leszek zapukał mocno w podłoge żółw gonił od razu do niego. Kiedy czytał książke, Maksio na nią wchodził pragnąc być w centrum zainteresowania. Kiedy poszedł do szkoły, gadzina chodziła po całym mieszkaniu szukając go. Był to naprawde bardzo oswojony i ciekawski żółw. Nawet jak ja stukałam w podłoge to gad do mnie przychodził, dawał się pogłaskać, nawet dawał łapke, nie uciekał (dosłownie cała przeciwność do mojego "małego" dzikuska). Ale pewnego dnia szukając Leszka Maksio wyszedł na balkon, no i spadł... Mimo, że to był duży żółw przecisnął się przez szerokie belki. Spadł na ogródek pod blokiem, a wójek bezskutecznie go szukał (to było jeszcze tego samego dnia). Prawdopodobnie spadł i gdzieś poszedł, może był ranny, a może nic mu się nie stało i ma teraz równie dobrego właściciela. To była prawdziwa przyjaźń, chociaż Maksio bardzo często potrafił się obrażać, za kopnięcie go przez przypadek, czy nie wzięcie go na brzuch, ale Leszek nie chciał go za nic oddawać. Jak byłam u niego to wyglądało lepiej niż zabawa z psem, chociaż dobrze wiem, że żółw nie lubi się bawić, no chyba że to jest zabawa w karmienie