no to od początku. po pierwsze dzięki za szybką odpowiedź. a poza tym:
1. właśnie zamawiam terrarium o wymiarach 70 x 75 x 70. Z tych 40 cm zrobi sie 200 litrów wody, więc powinno być całkiem wygodnie. tylko czy wystarczająco wygodnie dla pary? a poza tym, co z wodą? do tej pory wlewałam jej odstaną wodę, taką jak dla mało wymagających ryb. tylko jak odstać 200 litrów? przecież nie wleję jej śmierdzącej i zimnej kranówy!
w akwarium ma być półka, o dzieciach na razie nie myślimy, choć Pani Żółwikowa złożyła już jaja (bez samca! co za szczyt emancypacji!). pomyślałam, że jakby co to wstawię jej jakiś pojemnik z odpowiednim podłożem, który później posłuży za inkubator- co ty na to?
jeśli chodzi o płytsze miejsca- myślałam o solidnych konarach drzew, może jakieś ciężkie kamienie (jedno akwarium już potłukła, więc jestem sceptyczna). tylko boję się by się gdzieś nie zaklinowała i nie utopiła, bidulka.
2. teraz mąż- nie mam tu doświadczenia, stąd moja naiwność- czy jeżeli ta para się nie pokocha, to czy można niechcianego faceta oddać, wymienić na nowszy model ?
3. jedzonko- czyżby serek był niezdrowy? o ile wiem hodowcy podają swoim pupilom np ser biały. weterynarz nie miał zbyt wiele przeciwko serkowi bylebym nie przesadzała. ona miała kłopoty z pancerzem (krzywica, szyszkowaty pancerz). teraz, po 3-4 tygodniach podawania sera, wreszcie wraca do normy- pancerz twardnieje, szyszkowate łuski odpadają, a pod nimi pojawiają sie nowe- takie jak mają być. dlatego jej go dalej podaję, jest w nim cholernie dużo wapnia, a preparatów wapniowych Pani Żółwikowa po prostu nie tyka- arystokratka jakaś! to co mam zrobić, w mięsie nie ma dużo wapnia, tyle co kot napłakał, a ona go potrzebuje! i cóż ja mam począć?
rybek jej nie dam, bo są u mnie dłużej niż ona i pies razem wzięci. to tak jakbym hodowała algatora w wannie i podała mu Panią Żółwikową na obiad! nie mogę tak. choć nadarza sie mała szansa- parę ryb sie pochorowało, wyglądają upiornie, ale żyją w takim stanie od 2 m-cy i niczym sie nie przejmują. tylko boję sie, że po zjedzeniu chorej ryby żółw sie pochoruje, więc na razie rybki są ocalone. a co byś powiedział na żywą przynentę na rybki?
dziękuję za rady i czekam na jeszcze.
ps. jak sie nazywa Twoja żółwica? od jak dawna się tym zajmujesz?