Jesli chodzi o przymusowe podawanie to akurat w jego przypadku było to teraz konieczne. Pierwszy raz dostalismy od naszej weterynarz takie zadanie,ale po prostu wyższa konieczność. Myślę, ze bez powodu by nam tego nie kazala robic, w koncu zajmuje sie w zoo gadami, no i naszymi pociechami też)) Ale sprobowalismy tylko dwa razy i sie poddalismy. Nie chcieliśmy go stresować naszymi nieumiejętnymi zabiegami. Chyba nawet wyczulem ten dolek, o ktorym piszesz, ale kurczę, za bardzo sie bałem. Więc trzeba sie bawic z jedzeniem. A juz się tak mały wycwanił, że wykręca głowę, jak trafi na kąsek z witaminami albo obraża sie i przestaje jeśc w ogóle!
pozdrawiam
Aleksander