Dzisiaj musiałem uspić swoją 270cm teniurke jednego z najukochańszych i najłagodniejszych węży,które miałem(A miałem ich już trochę).Miśka zniosła 8 jaj i nie mogła znieść reszty(przynajmniej 20 jaj) po kilku zastrzykach z oxytocyną i wielu masażach nadeszła chwila na wyjęcie jaj siłą po wyjęciu pierwszego zatoru(załącznik) wydawało się że reszta sama wyskoczy-niestety kolejne jaja nie odłączyły się od jajowodu i jeszcze kilka następnych tak samo więc stanowiły zator nie do usunięcia.Sumienie nie pozwoliło mi jej dalej męczyć i postanowiłem ją uśpić.To był jeden z najpiękniejszych i najłagodniejszych okazów teniury jaki kiedykolwiek widziałem.Czasem wypuszczałem ją z jej terra na hodowlę żeby sobie pobiegała i nigdy nawet na mnie nie syknęła nie mówiąc o gryzieniu.Teraz mam tylko nadzieje że wśród jej dzieci (jest jeszcze 8 zdrowych jaj) znajdzie sie podobna do niej samiczka,którą sobie zostawie.Nikomu nie życze takiej sytuacji.