Pamiętam jak kilka lat temu kupiłem pierwszego Elaphe guttata.
Starym się nie przyznałem ,bo wcześniej była już rozmowa i "kategoryczne NIE dla węża, bo 3 terra z jaszczurkami i te wstrętne biegające po domu świerszcze to i tak za dużo!!!".
Pierwszej nocy zwiał (a ja jeszcze z nim nie oswojony, co tu dużo gadać mały stres był przez jakieś 3 dni). Trzeba było uprzedzić rodziców żeby zawału nie dostali albo nie ubili Horacego (tak sie ten wąż nazywa, jedyny mój gad co ma imię)) Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby mama tak szybko wstała... Znalazł się pod szafą pół godziny później. Ale się nasłuchałem...

Pozdrowienia!