A teraz siedzi sobie jak zwykle i się grzeje ... Boże wtedy to chyba byłam bliska zawału. Totalnie się załamałam ... dzisiaj rano jeszcze na gumowych nogach chodziłam. Przeszło mi jak mama rano zeszła na dół i triumfalnie oznajmiła że teraz siedzi pod lampką, na konarze. Nikomu tego nie życzę. Najgorsze myśli człowieka wtedy dopadają i wtedy też pojęłam jak bardzo mi na nim zależy. Chyba żadnych obrażeń wewnętrznych nie ma. Wzięłam go na ręce, obadałam ale chyba wszystko w porządku. Jeszcze z parę dni go dokładnie poobserwuję ... co za stres ...