Lila,
dziekuje za propozycje, ale juz po sprawie ... bylam dzis u weta ... okazalo sie, ze byl to zatkany gruczol udowy ... wystarczylo miejscowe znieczulenie i delikatnie usuniecie penseta zewnetrznej warstwy, pozniej lekkiej przycisniecie i wyskoczyla grudka wielkosci malej fasolki ... pozniej przeplukanie preparatem, ktory bede stosowala jeszcze przez kilka dni oraz zalecenie sterylnego terrarium (juz wprowadzone w zycie) ...
przy okazji poznalam lepiej swojego pupila ... w domu okaz spokoju, choc uparciuch, a u weta: wsciekly wariat ... biedna kobieta nie podeszla na dwa kroki do stolu, a juz pociagnal ja ogonem ... niewiele brakowalo, a dostalby narkoze, bo we trzy osoby ledwie go opanowalismy ... skonczylo sie na kilkunastu smagnieciach, rozcietym czole meza, rozcieta moja warga i kilku smagnieciach pani weterynarz ... momentami bylo goraco, ale legus jest juz prawie zdrowy ... uslyszalam tez wiele milych slow na temat jego stanu zdrowia i swietnej kondycji, co podnioslo mnie na duchu ... jednak nie chcialabym kolejny raz jechac z nim do weta lub gdziekolwiek - zdecydowanie tego nie lubi ...
Pozdrawiam,
J.