Zdarzył się straszny wypadek. Jacek podczas swoich wędrówek po mieszkaniu wpadł pomiędzy terrarium a ścianę tak nieszczęśliwie, że złamał ogon. Biedactwo stracił go w miejscu ok 15-20 cm od nasady, czyli w miejscu gdzie jego średnica liczy ok. 3 cm. Oczywiście natychmiast pojechaliśmy do weterynarza, ale ogona nie udało się już uratować. Złamanie było otwarte ( tak jak łamie się suchy patyk), mięśnie pourywane. Niestety ogon musiał być amputowany. Teraz czeka go znowu długie leczenie aż zszyty ogon się zrośnie. Proszę o rady jak chronić go przed zakażeniem, aby nie zrobił się z tego jeszcze ropień. Oczywiście ogon jest cały czas dezynfekowany żelem od lekarza i w opatrunku. Może ktoś miał już taki problem ( choć mam nadzieję , że jestem i będę jedyny, że nikogo to nie spotka)...(((((