Dzis wracam do domu i patrze ze legwan (ok. 60 cm) uciekł z terra , szukam po calym mieszkaniu i nie ma go nigdzie.Po jakims czasie patrze o on siedzi na parapecie z drugiej strony,az mi sie cieplo zrobilo bo mieszkam na 10 pietrze w bloku. Uchylilem delikatnie okno bo pomyslalem , ze moze wejdzie .A on nagle skok w dól ja szybko do okna i widze male zielone na dole i mysle ze zostal tylko placek.Lece na dol pozbierac zwloki a tu patrze a po balkonie u sasiadów moj felek popiernicza , to ja za nim. Wyposcil sie dalej od bloku i zostalo mi tylko rzucic sie w trawe i go zlapalem.Gryzl ,drapal i walil ogonem jak to zwykle robi.Ogladam go i złamane nic nie ma wszytsko dobrze tylko nie wiem czy nie doznal jakis wewnetrznych obrazen. Nie moge w to uwierzyc ,na jego czesc chyba mu pomnik postawie.