Dzisiaj dałem mojej samiczce pierwszy raz w tym roku, świerze jedzonko z ogródka. Przez pół godziny łaziłem po trawniku, żeby powyszukiwać jak najładniejsze listki i uzbierałem ich całą miskę, a moja Gadzinka co na mój trud, a olała sobie to, spróbowała i dalej nie chciała jeść...no i weź dogódź kobiecie )). Przez całą zime dostawała sałatki, ładnie posiekane w maszynce do siekania i myślę, że tak się przyzwyczaiła do nie gryzienia, że jak przyszło co do czego to nie chciało jej się użyć zebów...ehhh. Poprostu ją rozpieściłem )), ale nie ma tak dobrze idzie lato to będzie dostawała tylko świerze listki z ogródka .