W piatek spotkalem sie z Pania redaktor i Pania fotograf. Weszlismy do egzotarium, porobilismy pare fotek i pogadalismy co jest tam nie tak. Pozniej Panie podjechaly do mnie. Zrobily mnie i zielonej pare zdjec (robilismy za przykladnego hodowce i przykladnego legwana :-)). Teraz czekam... Jest nadzieja ze cos sie pojawi w Wyborczej.