-
Re: no to koniec:(
YO! Misior!
Nie wpadaj w panike jak pewnie juz wiesz swojego Diablo trzymam bezterraryjnie i takie wypady czeso mu sie zdarzaly uwiez mi ze przezywalem dokladnie to samo co Ty na szczescie zawsze wszystko konczylo sie OK wiem ze jestes pewny ze wszystkie miejsca przeszukales ale napewno sa takie w ktorze nie zajrzales. Posprawdzaj za doniczkami na parapetach, firanach , karniszach itp. W miejscu gdzie do tej pory pojawial sie pokarm zostawiaj go nadal i mozesz ustawic jakas miske z jedzeniem gdzies w centralnym miejscu swojego pokoju. Jak w tamtym roku bylo cieplo to czasmi Diablo po 4 dni nie widzialem tylko wiedzialem ze jest bo jedzonko znikalo ale jak temperatura spdla to juz nie pozwalalem mu na takie wypady. Dopilnuj zeby w domku bylo jak najcieplej i przede wszystkim sprawdzaj najchlodniejsze miejsca. Jesli jest w domu i nie ma zbyt niskiej temp. to napewno bedzie ok. Ja tez czasmi caly dom przetrzasnalem i nigdzie Diablo nie znalazlem a on jak gdyby nigdy nic pojawial sie za dzien lub dwa, nawet do glowy by Ci nie przyszlo gdzie taki legwan moze sie zamelinowac.
-
Re: no to koniec:(
Misiekk, tyle razy się pisało, że pierwsze wypady poza terrarium powinny być pod kontrolą :-( ! Było by wszystko ok, gdyby nie to uchylone okno, bo wtedy na 100% legwan jest w domu. Mam nadzieję, że jest. Znam osobiście przypadek takiej ucieczki, ale nie będę Ci pogarszał i tak złego nastroju. Głowa do góry i to dosłownie. Raz, że ciepło idzie w górę, a dwa, że legwan lubi wspinaczkę. Mój jak był mały przesiadywał na jukach, albo pod karniszem. Marblo opowiadał mi o eskapadach Diablo i zdziwił byś się, gdzie może wcisnąć się legwan. Ja widzę gdzie mój dorosły samiec niekiedy się pcha. Myśli, że ma ciągle te 25 cm :-))). Jeśli w Twoim mieszkaniu jest dość ciepło to nawet 2-3 dniowa wyprawa nie powinna Lestatowi zaszkodzić . Masz pod wanną na odpływie kratkę zabezpieczającą otwór ? Sprawdź. Pisz o efektach poszukiwań. Pozdrówko! Trzymaj się ! Rysiek
-
Re: no to koniec:(
misiek nie jesteśsam wąż mojego kumpla który wyjechał uciekł w czoraj wieczorem i do tej pory nie ma go z dodatku mam kota i psa
sknerus pewnie siedzi pod wanną ale tam niema dostępu ręką
ma tylko 35cm
-
-
Re: no to koniec:(
mam tylko nadzieje ze moje przykre doswiadczenie bedzie dobra lekcja dla przyszlych i poczatkujacych "legwaniarzy"
-
Re: no to koniec:(
Cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze. Wyobrażam sobie, co przeżywałeś, szczególnie jeśli chodzi o wyrzuty sumienia, że czegś się nie dopilnowało a przez to zwierzę cierpi. Ja kiedyś nie miałam tyle szczęścia - wystawiłam klatkę z nimfami na balkon.....otwartą.... teraz stoi pusta w piwnicy. Do tej pory nie mogę sobie darować. Niestety, takie przykre doświadczenia się czasami zdarzają. Życzę wszystkim, oby jak najrzadziej.
-
Re: no to koniec:(
Misiekk, bardzo się cieszę, że nie uciekł !!! Pisząc o kontroli nad legwanem miałem na myśli to, że wypuszczać go trzeba w Twojej obecności. Możesz być nieobecny w pokoju, ale bądź w domu i zaglądaj do niego. Miej 100% pewność, że pokoju nie opuścił ! Teraz mogę Ci napisać historię lega znajomych ( nieodpowiedzialnych ). Już nastroju Ci nie zepsuję :-))). Tak jak Ty zostawili otwarte terrarium i poszli do pracy. Do tego otwarte okno jako "lufcik" . Mieszkanie na drugim piętrze. Legwan mimo wąskiej szpary w oknie, mimo śliskiej powierzchni ramy okna i mimo drugiego piętra zwiał. Znaleźli go ludzie na drzewie po 2 dniach wycieńczonego, poturbowanego z sinym pyskiem. Musiał spaść z wysokości. Zanieśli do weterynarza, a że on ze mną składał złamaną nogę Gucia i był to jego pierwszy legwan w karierze zawodowej ( miał mój nr. tel ) zadzwonił, że znaleziono legwana. Właścicielka była fryzjerką i przez przypadek zgadała się z moją żoną. Tak trafiła na swojego legwana, którego niestety nie dało się odratować. Przez potłuczenia odmawiał jedzenia , słabł i po nim :-(((. To ku przestrodze !!! Misiekk, jak powiedziałem rodzince, ze leguś Ci zwiał to chcieli jechać szukać :-)))))))))))))). Pozdrówko! Rysiek
Ps. Głodówka mu dobrze zrobiła ;-)
-
Re: no to koniec:(
Jeszcze raz taki numer to sam się do Ciebie pofatyguję ;-). Nie będzie to pokojowa wizyta :-))))))))). Rysiek
-
-
Re: no to koniec:(
YO!
A ja pofatyguje sie z Ryskiem...... a musisz wiedziec ze tez niezly misiek ze mnie ))))))))) !!!!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum