Co do tego stresu to moim zdaniem wziecie zwierzaka do lecznicy jest juz wystarczajaco duzym stresem wiec zastrzyk jest tylko mala czescia stresu.
Wersja do druku
Co do tego stresu to moim zdaniem wziecie zwierzaka do lecznicy jest juz wystarczajaco duzym stresem wiec zastrzyk jest tylko mala czescia stresu.
Chyba gdzies wyjechal. Nie ma go na gg od paru dni.
wiem:P
Akurat w przypadku legwanów chipowanie czy nawet rejestrowanie (co postulowałem także w odniesieniu do kameleona jemeńskiego czy felsum madagaskarskich) nie ma większego sensu, gdyż jest to gatunek w zdecydowanej większość (a może w całości) rozmnażany na farmach.
Ustawa nie nakazuje w żadnym wypadku chipowania, raczej dopuszcza taką możliwość. Zwolennicy chipowania będą podkreślać jej nieszkodliwość. Ja mam na ten temat inne zdanie. Uważam, że w przypadku wrażliwych gatunków, często importowanych do kraju w słabej kondycji, chip i związany z tym stres może być "gwoździem do trumny". Chipowanie gadów i płazów chyba nigdzie w Europie nie jest powszechne (jeśli jest jakiś taki kraj to proszę mnie poprawić). Kraje o większej tradycji terrarystycznej odchodzą od chipowania. Np. w Niemczech opracowane są szczegółowe zmienne osobniczo cechy pancerza niektórych gatunków żółwi i taki osobnik ma w papierach zdjęcia od spody i z góry. W Czechach przy zakupie np. chronionych węży dostaje się dokument ze zdjęciem danego osobnika.
Większość gatunków gadów czy płazów to zwierzęta o zbyt małych rozmiarach, aby stosować u nich chipy. Moim zdaniem oprócz większych gatunków żółwi, krokodyli, dusicieli, dużych jaszczurek (choć gdybym miał dużego, ale diabelnie wrażliwego na stres np. kameleona Parsona Calumma parsoni to w życiu nie dałbym go zachipować). Myślę, że chipowanie jest bardziej użyteczne i sprawdzone u ptaków i ssaków i tak powinno zostać. W przypadkupłazów i gadów należy pracować raczej nad nieinwazyjnymi sposobami identyfikacji osobników.
Cóż to za nowe stowarzyszenie powstaje ? To bardzo w polskim stylu, zamiast działać w tym co jest lepiej założyć nowe. Smutne...
Przesadna jest także informacja, że przewożenie przez granicę państw unijnych zwierzat bez chipów może skończyć się zarekwirowaniem zwierząt. Owszem, ale tylko w przypadku gdy w dokumentach jest napisane, że zwierzę jest chipowane i jaki ma numer.
Panie Robercie co do chipowania to sie z panem jak najbardziej zgadzam, niech w Polsce zajma sie opracowaniem i dofinansowaniem chipowania kotow i psow.
Jednakze nie moge sie zgodzic ze stwierdzeniem ze to bardzo polskie ze zamiast dzialac w tym co istnieje to tworzy sie nowe. 2 stowarzyszenia to jeszcze nie tragedia, wcale nie dzielimy kraju, ale nie kazdemu musi sie podobac to co robia w wa-wie (a wydaje mi sie ze nic nie robia). Dlatego powstaje drugie stowarzyszenie dla osob ktore chca cos robic.
W sprawie nowej organizacji dyskusję przenoszę na forum ogólne do nowego wątku.