a jak woda bedzie z nadmanganianem i bedzie jadla z tej wody larwy to jej nie zaszkodzi? nie dostanie rozwolnienia:-)? nie zatruje sie tym nadmanganianem z wody jak sie tego opije?
Wersja do druku
a jak woda bedzie z nadmanganianem i bedzie jadla z tej wody larwy to jej nie zaszkodzi? nie dostanie rozwolnienia:-)? nie zatruje sie tym nadmanganianem z wody jak sie tego opije?
Nie ma obaw, nadmanganian potasu nie zaszkodzi. Działa odkażająco. Rozpuścić tak, żeby woda była dobrze różowa, ale nie niebieska. Trzeba wyczuć na oko. Ten pojemnik (słoik) w którym siedzi dobrze byłoby przykryć jakąś siatką. Traszki są znane z niezwykłych możliwości wspinania się po ściankach.
wszystko chyba gotowe. woda jest różowa. wywalilem szmatke i dałem jej kamyczki bo ciagle uciekala na niezamoczone miejsce szmatki. moze na nie wchodzic i schodzic do wody. nadmanganianu nie poszła nawet jedna pastylka bo wydawao mi sie ze bedzie za duzo. wody jest okolo 3 cm.... temperatura 12 stopni. przez noc zrobila kupke i raz nawet dosyc energicznie chciala uciakac wiec chyba na dobre sie budzi z zimowego snu. larwy dopiero za tydzien?
aha i jak z oswietleniem? tam gdzie teraz jest w dzien jest półmrok. zapalac światło od 8.00 do 22.00? :-)
chyba jej sie podoba na tych kamyczkach bo siedzi teraz tak ze moczy sobie ogon i caly tyłek w wodzie :)
Mała ilość światła przez kilka dni nie jest problemem. Po kilku dniach (tydzień) można zabrać do cieplejszego i jaśniejszego miejsca i wtedy zacząć podawać żywy pokarm. Jednocześnie zwiększać po troszkę głębokość wody. Wybudzona z letargu musi mieć kilka dni aby dojść do siebie, przewód pokarmowy tez musi się "obudzić".
Ja na twoim miuejscu poszedł bym do najblirzszego weterynarza. Pomoże ci zidentyfikować gatunek nawet jeżeli się na gadach i płazach dobrze nie zna, i opatrzy ją.
Z opisu stawiałbym na traszkę zwyczajną, a dokładnie na samca tego gatunku. Weterynarzy nie kształcą w kierunku rozpoznawania gatunków, no może ras krów czy psów. Nie do końca rozumiem wiarę wielu osób, ze weterynarz jest od wszystkiego, weterynarz to lekarz weterynarii i zna się na chorobach. Wśród weterynarzy, leśników, biologów czy zootechników sa tacy co się znają i interesują tą grupą zwierząt i to do kogoś takiego należałoby skierować kroki w celu oznaczenia gatunku. Ale skrajnie rzadko będzi to "najbliższy weterynarz". Kiedys biegałem z ciężko rannym puszczykiem po "najbliższych weterynarzach" i nikt nie potrafił mi pomóc, a co dopiero z ranną traszką. Jeżeli już to lepiej do kogoś kto zajmuje się płazami na pobliskim uniwerku czy AR lub kto po prostu prowadzi ćwiczenia ze studentami z oznaczania płazów. Ale traszek sa u nas tylko 4 gatunki więc oznaczenie nie jest zbyt skomplikowane, zresztą dla leczenia nie ma to znaczenia. Nie liczyłbym też na pomoc typu lekarskiego w przypadku tak małego delikatnego zwierzęcia i w dodatku płaza. Trzeba stosować środki odkażające jakie stosuje się u ryb akwariowych i liczyć na wyzdrowienie. Płazy na szczęście mają duże zdolności regeneracji.
no tak. nie napisalem wprost chyba najwazniejszego. moja pacjentka nie ma szans na szczelne zamkniecie pyszczka, poniewaz uniemozliwają to braki w górnej i dolnej wardze oraz odkształcenie dolnej. "dziura w ustach" ma poziomo okolo 4mm i okolo 2mm wysokosci. widac przez nią wnętrze pyszczka z malutkimi zabkami i chyba językiem:( więc o plywaniu pod wodą nie ma mowy....
Traszka 20 cm z ogonem?
P.