small, po taka cholere zeby nuie czekac 2 godziny przed nimi, a rozmnazanie P. cambrdigei to malina w porownaniu z innymi wiec sie nie dziw ze nic nie musiales robic. I tak dla wyjasnienia "pomaganmie" nie jest konieczne ale czasem ulatwia sprawe.
Wersja do druku
small, po taka cholere zeby nuie czekac 2 godziny przed nimi, a rozmnazanie P. cambrdigei to malina w porownaniu z innymi wiec sie nie dziw ze nic nie musiales robic. I tak dla wyjasnienia "pomaganmie" nie jest konieczne ale czasem ulatwia sprawe.
Dolacze sie do kilku poprzednikow. Ptaszniki naziemne "nakierowuję" na siebie pedzelkiem badz penseta. Tez nie mam czasu czekac po kilka godzin... Nadrzewne kopuluja natomiast w sposob opisany przez small'a. Kiedys probowalam "naturalnych" metod, ale po poltorej godzinie lazenia pajakow zniecierpliwilam sie i je popchnelam do siebie. No i zakopulowaly....
rastafaq napisał(a):
> small, po taka cholere zeby nuie czekac 2 godziny przed nimi, a
> rozmnazanie P. cambrdigei to malina w porownaniu z innymi wiec
> sie nie dziw ze nic nie musiales robic. I tak dla wyjasnienia
> "pomaganmie" nie jest konieczne ale czasem ulatwia sprawe.
No i spox juz wsio wiem...
Awi, nie wszystkie nadrzewne tak łatwo się rozmnaza, dla przykladu Calceata jest agresywna bardzo do samca i ogolnie jakas oziebla, przynajmniej moja
Polemizowalabym czy S. calceatum jest ptasznikiem nadrzewnym. Dziwnym co najmniej... Moje przy probie laczenia byly bardzo grzeczne. Ale nie chcialy, ale to juz inna bajka. Natomiast najgorszy hard core mialam z P. murinus... W trojke ich pilnowalismy, a i tak nie bylo latwo.....
Calceata jest jak najbardziej nadrzewnym, moze sie nie zachowuje ale budowa i zachowaniem przypomina raczej nadrzewnego
Nie, no oczywiscie, ze ma budowe nadrzewnego, to jest jak najbardziej oczywiste. Tylko to takie polaczenie budowy nadrzewnego z zachowaniem naziemnego ;).