mysz polna taka co powiedzmy smiga po młynie i zywi sie tym co w tym młynie jest a nie jest ona truta i nie jest unieszkodliwiana zadnymi hemikaliami czy innymi detergentami które moga ja zabic czy moge taka myszke podawac Boaskowi.
Wersja do druku
mysz polna taka co powiedzmy smiga po młynie i zywi sie tym co w tym młynie jest a nie jest ona truta i nie jest unieszkodliwiana zadnymi hemikaliami czy innymi detergentami które moga ja zabic czy moge taka myszke podawac Boaskowi.
Ja bym nie radził . .
Nie wiedomo co w ostatni jadły te myszy . .
Po długotrwałym solidnym przemrożeniu, jeśli już musisz......lepiej nie, ale kilka osób z forum kiedyś się pochwaliło, że podaje. Żywych lub nie mrożonych absolutnie nie wolno!
Jeden z moich boa ok pół roku temu zjadł 2 żywe myszki polne i jak narazie trzyma się bardzo dobrze(często też dostawał wróble i inne ptaki)
Nieco bym się bał tego żywego, co siedzi w przewodzie pokarmowym myszy i wróbli. No powiedzmy nieco..... na tyle, żeby cię zapamiętać i nigdy nieczego nie kupować z twojej hodowli :) To nie wycieczka osobista tylko skala obaw.....
co miałem to sprzedałem narazie nie sprzedaje no ale jak mi odradzacie to wole posłuchac.
Większość boa(tych co "mieszkają" na wyspach)żywi się chorymi, osłabionymi ptakami które przelatują(np. z Polski do ciepłych krajów).Wieć takie moje pytanie: co się stanie gdy wąż zje takiego ptaka??
Mordd jeśli chodzi o mnie to ja trzymam węże dla przyjemności a nie do handlu.Jeśli po zjedzeniu takiego wróbla wąż by padł(co jest mało prawdopodobne) to musiałby być wsześniej chory lub bardzo osłabiony jakąś chorobą.Jeśli wąż jest zdrowy to są bardzo małe szanse żeby mu się coś stało(węże te są bardzo odporne i wytrzymałe).
Ps.Ostanio byłem u weta z tym boa'skiem i robiłem różne badania w tym kału i wszystko wyszło pozytywnie.Pozostałe karmie tylko szczurami i świnkami morskimi(te z własniej hodowli).
Większość węży z odłowu jest zarobaczona. Większość, żyje znacznie krócej niż te urodzone w niewoli. Boasy mają się świetnie (to dobrze) , ale już ich kontakt z innym gatunkiem węży może dać w efekcie trupiarnię w hodowli. Jakiby nie był cel twojej hodowli narażasz znajomych i wszelkie osoby posiadające węże a kontaktujące się z tobą i twoimi zwierzętami na ryzyko. Badałeś też płuca? Robiłeś posiewy? Jestem przekonany, że masz w terrarium kilka fajnych szczepów salmonelli i parę bardzo atrakcyjnych grzybów. Wystarczy jedna mysz z łapanki. Nie dla picu poświęca się czas, kasę i mnostwo roboty na pozbycie się większości fauny towarzyszącej zwierzętom z odłowu, czyli robi dokładnie odwrotność twojego działania.
Karmiłem tylko raz polnymi myszami.Węże karmie zawsze w oddzielnym pomieszczeniu i terrarium.Co jakiś czas odkarzam całe terrarium w którym są węże i te które służy mi do karmienia.(przewaznie 2 razy w miesiącu)