Fatum
28-12-2011, 09:05
Sie ma!
W niedziele po moim powrocie z obozu, zaóważyłem u mojej legwanicy spuchniętą lewą przednią łapkę. Odrazu chwyciłem za telefon i wykręciłem numer do znajomego weterynarza. Niestety niedzielę miał całą zajętą, więc umówiłem się na wizytę w poniedziałek. W poniedziałek razem z moim starszym wzieliśmy lega i ruszyliśmy do w/w lekarza. Okazało się, że moja gadzinka nabawiła się ropnia. Lekarz powiedział, że dobrze iż nie zwlekałem z tym i odrazu się do niego zgłosiłem, gdyż uciskający ropień mógł doprowadzić do konieczności amputacji nawet kilku palców tej łapy. Lekarz usunął to paskudztwo, ale powiedział żebym zgłosił się jeszcze w sobote na kontrole. Mam nadzieję, że wszystko ładnie się wygoi i nie trzeba będzie już dłubać w tej łapie.
c.d.
W niedziele po moim powrocie z obozu, zaóważyłem u mojej legwanicy spuchniętą lewą przednią łapkę. Odrazu chwyciłem za telefon i wykręciłem numer do znajomego weterynarza. Niestety niedzielę miał całą zajętą, więc umówiłem się na wizytę w poniedziałek. W poniedziałek razem z moim starszym wzieliśmy lega i ruszyliśmy do w/w lekarza. Okazało się, że moja gadzinka nabawiła się ropnia. Lekarz powiedział, że dobrze iż nie zwlekałem z tym i odrazu się do niego zgłosiłem, gdyż uciskający ropień mógł doprowadzić do konieczności amputacji nawet kilku palców tej łapy. Lekarz usunął to paskudztwo, ale powiedział żebym zgłosił się jeszcze w sobote na kontrole. Mam nadzieję, że wszystko ładnie się wygoi i nie trzeba będzie już dłubać w tej łapie.
c.d.