Martyna
29-05-2012, 13:09
Po tygodniowej nieobecności w domku, P. Murins wróciła na stare śmieci. Powrót odbył się z wielką pompą i ku uciesze opiekunki, obyło się bez większych scen, nie stawiała zbytniego oporu:)
Na serio: w sobote tydzień temu zwiał mi murinus gdy manipulowałam w terra. Wogóle myślałam, że zdechł mi pajączek...nie widzialam go od dwóch czy trzech tygodni...Uzyskałam błędne infomarcje od poprzedniego właściciela i nie brałam pod uwagę wylinki. Siedziała pod koszyczkiem gdzie zrobiła sobie gniazdo. Nie reagowała gdy podnosiłam go do góry, wiedziałam, że jest zaklejony. Dopiero gdy delikatnie rozerwałam pajęczynę zareagowała. Wybiegła z terra, przebiegła mi po ręce (na szczęscie nie zainteresowała się nią zbytnio ;)) i uciekła za szafę. Tego samego wieczora odsuwałam ją ale nie znalazłam tam pająka.
Dopiero dzisiaj przy okazji remontu pokoju i większej ilości wolnego od pracy czasu odsunęłam meblościankę z pomocą kolegi. Powiem szczerze, że nie bałam się ewentualnego ukąszenia. Obawiała się dwóch rzeczy: 1) że może go tam nie być, 2) czy nie zrobię mu krzywdy przy łapaniu. Gdy odsuneliśmy pierszą częśc meblościanki zobaczyłam jak drepta w kierunku okna...Zamarło mi serce w piersiach...Oczyma wyobraźni już widziałam jak przechodzi do innego mieszkania albo idzie na dach....Przygotowałam sobie wcześniej faunabox mojej myszki (10l) i za pierwszym razem nie udało mi się go nakryć nim. Dopiero za drugim razem pochwyciłam uciekinierkę. Pozostał dylemat: jak przełożyć ją do terra? Faunabox jest większy niż otwór w terra, bałam się, że wybiegnie przy przekładaniu. Wsunęłam delikatnie biały brystol pod spód. Na początku pająk był bardzo ruchliwy a mi tak bardzo trzęsły się ręce z emocji, że nie brałam się nawet za przekładanie go. Dopiero po około 30 minutach uspokoił sie na tle, że mogłam wykonać próbę: podnosiłam pojemnik i robiłam szczelinę wielkości mniej więcej koszyczka które ma w terra. Siedziała nieruchomo...Pomyślałam sobie: cwana bestia...chce mnie zmylić...Ale cóż innego mi pozostało? Szybko podniosłam pojemnik do góry i nakryłam pająka koszyczkiem. Później razem z kartą włożyłam do terra i po kłopocie! :)
Mogłam się lepiej i na spokojnie przyjrzeć jej: dopiero teraz dokładnie widać jaka jest piękna. I bardzo urosła...Pamiętałam ją mniejszą od g. rosei. Teraz jest znacznie od niej większa.
Gdy była na wolności obawiałam się, czy przeżyje: za meblami było dużo kurzu poza tym przeszkodziłam jej w wylince, znalazłam w koszyku wszystkie odnóża, dolną część głowotułowia i górną karapaksu.
Wiem teraz jedno: nie należy zbytnio ufać temu, co mówią poprzedni właścicie zwierzątek, zwłaszcza takich jak p. murinus.
Acha, jeszcze jedno: Murinusy nie zawsze atakują ;) I mam samicę! :)
P.S. Nook - dzięki za powiadomienie mnie o zmianie :)
Na serio: w sobote tydzień temu zwiał mi murinus gdy manipulowałam w terra. Wogóle myślałam, że zdechł mi pajączek...nie widzialam go od dwóch czy trzech tygodni...Uzyskałam błędne infomarcje od poprzedniego właściciela i nie brałam pod uwagę wylinki. Siedziała pod koszyczkiem gdzie zrobiła sobie gniazdo. Nie reagowała gdy podnosiłam go do góry, wiedziałam, że jest zaklejony. Dopiero gdy delikatnie rozerwałam pajęczynę zareagowała. Wybiegła z terra, przebiegła mi po ręce (na szczęscie nie zainteresowała się nią zbytnio ;)) i uciekła za szafę. Tego samego wieczora odsuwałam ją ale nie znalazłam tam pająka.
Dopiero dzisiaj przy okazji remontu pokoju i większej ilości wolnego od pracy czasu odsunęłam meblościankę z pomocą kolegi. Powiem szczerze, że nie bałam się ewentualnego ukąszenia. Obawiała się dwóch rzeczy: 1) że może go tam nie być, 2) czy nie zrobię mu krzywdy przy łapaniu. Gdy odsuneliśmy pierszą częśc meblościanki zobaczyłam jak drepta w kierunku okna...Zamarło mi serce w piersiach...Oczyma wyobraźni już widziałam jak przechodzi do innego mieszkania albo idzie na dach....Przygotowałam sobie wcześniej faunabox mojej myszki (10l) i za pierwszym razem nie udało mi się go nakryć nim. Dopiero za drugim razem pochwyciłam uciekinierkę. Pozostał dylemat: jak przełożyć ją do terra? Faunabox jest większy niż otwór w terra, bałam się, że wybiegnie przy przekładaniu. Wsunęłam delikatnie biały brystol pod spód. Na początku pająk był bardzo ruchliwy a mi tak bardzo trzęsły się ręce z emocji, że nie brałam się nawet za przekładanie go. Dopiero po około 30 minutach uspokoił sie na tle, że mogłam wykonać próbę: podnosiłam pojemnik i robiłam szczelinę wielkości mniej więcej koszyczka które ma w terra. Siedziała nieruchomo...Pomyślałam sobie: cwana bestia...chce mnie zmylić...Ale cóż innego mi pozostało? Szybko podniosłam pojemnik do góry i nakryłam pająka koszyczkiem. Później razem z kartą włożyłam do terra i po kłopocie! :)
Mogłam się lepiej i na spokojnie przyjrzeć jej: dopiero teraz dokładnie widać jaka jest piękna. I bardzo urosła...Pamiętałam ją mniejszą od g. rosei. Teraz jest znacznie od niej większa.
Gdy była na wolności obawiałam się, czy przeżyje: za meblami było dużo kurzu poza tym przeszkodziłam jej w wylince, znalazłam w koszyku wszystkie odnóża, dolną część głowotułowia i górną karapaksu.
Wiem teraz jedno: nie należy zbytnio ufać temu, co mówią poprzedni właścicie zwierzątek, zwłaszcza takich jak p. murinus.
Acha, jeszcze jedno: Murinusy nie zawsze atakują ;) I mam samicę! :)
P.S. Nook - dzięki za powiadomienie mnie o zmianie :)