Dark Raptor
09-03-2013, 01:03
W zasadzie to mógłby być post do działu karmowce, ale jest na tyle szeroki, że tu się zmieści.
Mam mianowicie problem z małymi muszkami. Zwierzę to zowie się jakoby ziemiórka i będąc wyjątkowo wkurzającą bestyją powoli doprowadza mnie do szału!! Walczyłem z tym bydlęciem wszelkimi możliwymi sposobami. Masakrowałem je metodą "kciuk-szyba", przetrząsałem podłoże poszukując larw i poczwarek, wypalałem wszystko w piekarnikuitp. itd. Nie ruszyłem tylko środków chemicznych, bynajmniej nie z humanitarnych powodów. Mimo moich usilnych starań, niemal doszczętnego wyniszczenia populacji, po okresie błogiej nieświadomości, odkrywałem nagle dziesiątki osobników wesoło naigrywających się z moich starań.
Owad ten, przez swoją małą wielkość (z 3 mm), jak i ogromną ruchliwość i bezszczelność (próbuje wlatywać do nosa, siada na rękach i takie tam), stał się moim absolutnym wrogiem. Nie wiem co z tym fantem zrobić?
Po tym wstrząsającym wstępie pytam, czy ktoś poradził sobie z tym problemem (jeśli go miał). Jedyne rozwiązanie jakie znalazłem to maksymalne uszczelnianie terra. To działa, ale jest problem z wentylacją i operowaniem wewnątrz. Dodatkowo zastosowałem do walki odkurzacz (oczywiście z odpowiednią nakładką - niezły widok :), ale trudno wykorzystać go, gdy ma się np. świeży wylęg świerszcza lub inne delikatne i małe owady.
PS. Co do wątku karmowego. Ta mucha mnoży się cholernie szybko i na wszystkim (np. w inkubatorze dla jaj straszyków, zupełnie bez podłoża). Może być to źródło łatwodostępnego pokarmu np. dla modliszek, żab (chyba łatwiejsze niż Drosophila).
Mam mianowicie problem z małymi muszkami. Zwierzę to zowie się jakoby ziemiórka i będąc wyjątkowo wkurzającą bestyją powoli doprowadza mnie do szału!! Walczyłem z tym bydlęciem wszelkimi możliwymi sposobami. Masakrowałem je metodą "kciuk-szyba", przetrząsałem podłoże poszukując larw i poczwarek, wypalałem wszystko w piekarnikuitp. itd. Nie ruszyłem tylko środków chemicznych, bynajmniej nie z humanitarnych powodów. Mimo moich usilnych starań, niemal doszczętnego wyniszczenia populacji, po okresie błogiej nieświadomości, odkrywałem nagle dziesiątki osobników wesoło naigrywających się z moich starań.
Owad ten, przez swoją małą wielkość (z 3 mm), jak i ogromną ruchliwość i bezszczelność (próbuje wlatywać do nosa, siada na rękach i takie tam), stał się moim absolutnym wrogiem. Nie wiem co z tym fantem zrobić?
Po tym wstrząsającym wstępie pytam, czy ktoś poradził sobie z tym problemem (jeśli go miał). Jedyne rozwiązanie jakie znalazłem to maksymalne uszczelnianie terra. To działa, ale jest problem z wentylacją i operowaniem wewnątrz. Dodatkowo zastosowałem do walki odkurzacz (oczywiście z odpowiednią nakładką - niezły widok :), ale trudno wykorzystać go, gdy ma się np. świeży wylęg świerszcza lub inne delikatne i małe owady.
PS. Co do wątku karmowego. Ta mucha mnoży się cholernie szybko i na wszystkim (np. w inkubatorze dla jaj straszyków, zupełnie bez podłoża). Może być to źródło łatwodostępnego pokarmu np. dla modliszek, żab (chyba łatwiejsze niż Drosophila).