PDA

Zobacz pełną wersję : Czerwonolice kontra błotne



Loxodonta
28-03-2014, 10:27
(Przeniosłam jako nowy wątek)

A gdyby tak odwrócić o 180 stopni dotychczasowe, w sumie niezbyt skuteczne, podejście do ochrony krajowych gatunków:
Zamiast zakazywać posiadania, fotografowania itd. zachęcić do masowej akcji hodowli żółwi błotnych. Podkreślam hodowli, czyli rozmnażania w niewoli, w przeciwieństwie do chowu, czyli utrzymywania w celibacie (karmienie i nic więcej). Gdyby masowo hodować błotne zamiast czerwonolicych to nie byłoby tego problemu wypierania błotnych przez czerwonolice.
Co byłoby lepsze: uciekające z domów żółwie czerwonolice konkurujące z błotnymi o pokarm i miejsca w ‘solarium’, czy uciekające z hodowli błotne?

Oczywiście zaraz podniosą się głosy, że takie hodowlane żółwie błotne będą przenosić zarazki, bakterie, złe geny i Bóg wie co jeszcze... Ale powtarzam raz jeszcze pytanie, co lepsze: stopniowe wyparcie naszych błotnych przez obce czerwonolice, czy ewentualne wyparcie ‘dzikich’ błotnych przez błotne ‘hodowlane’? Gatunek zostanie zachowany...

Chętnie pociągnę ten temat w dalszej dyskusji, tylko proszę nie podawać argumentów typu ‘bo takie są przepisy’. Przepisy należy tworzyć stosownie do aktualnych potrzeb, postępu wiedzy hodowlanej itd. a te elementy są zmienne w czasie.

A tak na marginesie, to nie jest mój pomysł, tylko w materiałach różnych ciał CITES pojawia się od wielu lat pogląd, że jednym z najskuteczniejszych sposobów zachowania dziko żyjących populacji zagrożonych wyłapywaniem do celów handlowych jest... zakładanie hodowli rozmnażających takie gatunki masowo w niewoli do potrzeb handlu. Promuje się także działalności ranczerskie, czyli odchów w niewoli młodych osobników (lub jaj) zebranych w naturze, część z nich idzie potem na sprzedaż, cześć jest wypuszczana z powrotem do natury, żeby zasilić dzikie populacje. Ponieważ śmiertelność w działalności ranczerskiej jest kilkukrotnie niższa (ochrona przed drapieżnikami, dokarmianie, opieka wet. itp.) niż w naturze, w efekcie do natury powraca więcej dorosłych osobników ‘z jednego miotu’ niż przeżywa ich w zwykłych warunkach i jeszcze pozostaje ‘nadwyżka hodowlana’ na sprzedaż.

I jeszcze jedna ważna uwaga. Komisja Europ. wprowadziła Rozporządzeniem Nr 349/2003 (i wcześniejszymi) czasowe wstrzymanie wydawania zezwoleń na import czerwonolicych do Unii, ale nie ograniczyła w żaden sposób możliwości hodowli i obrotu tymi osobnikami, które już są na terytorium UE i tu się rozmnażają. Nie rozwiązuje to więc problemu wypierania błotnych. Raczej jest to klasyczny przejaw urzędniczego samozadowolenia: ‘coś jednak robimy’, tyle że żadnych pozytywnych efektów rozwiązania problemu takie udawane działanie nie przynosi...

A co do samego problemu konkurencji tych gatunków, pamiętajmy że Komisja UE bynajmniej nie brała pod uwagę sytuacji jaka ma miejsce w Polsce (bo jeszcze nie byliśmy w UE), tylko to, co jest na Zachodzie - pewnie Francja, płd.-zach. Niemcy, Hiszpania bo nie sądzę, żeby taka ostra rywalizacja czerwonolicego z błotnym była podawana z terenu np. Szwecji.


Autor: piotr (---.neoplus.adsl.tpnet.pl) Wyślij e-mail
Data: 12-05-05 23:54

Generalnie "tak" ale nie dla amatorów. A żeby się tym zajęli fachowcy - nie ma w Polsce pieniędzy i chyba dobrej woli.

P.

Autor: leepa (192.168.1.---) Wyślij e-mail
Data: 13-05-05 14:26

dokładnie, nie chodzi już nawet o to że żółwie hodowane były by przez dzieic ,ale raczej o niewłaściwe dobranie genów, hodowlę wspobną itp. która mogłaby mieć miejsce a byłoby to zagrożeniem dla gatunku


No to odpowiadam:
Żółwie błotne są dostępne w sprzedaży w innych krajach UE (dziś sprawdzałam oferty internetowe) a przepisy unijne NIE ZABRANIAJĄ ich przewiezienia do Polski. Wiele egzemplarzy pewnie już przyjechało i będą następne. I nie zatrzymamy tego przywożenia, czy się to komuś podoba, czy nie.

Czekamy, aż rozpanoszą się w amatorskich hodowlach i zaczną ‘uciekać’ do natury błotne z genami francuskimi i niemieckimi, czy zaczniemy starania na rzecz powstania hodowli polskich błotnych?

W odpowiednio ustawionej działalności ranczerskiej (mogłyby działać pod nadzorem wojewódzkich konserwatorów przyrody) dochody ze sprzedaży nadwyżki hodowlanej pozwalają pokryć koszty odchowu osobników zwracanych do natury.
Należy jednak pamiętać, że aby osiągnąć zauważalne efekty akcja musiałaby być masowa (dużo pobieranych jaj i dużo zwracanych odchowanych osobników starszych, tzn. kilkuletnich a nie przezimowane roczniaki).

marix
28-03-2014, 10:38
Moim zdaniem Twój pomysł jest bardzo mądry. Zapewne jednak nie znajdzie uznania u naszych urzędnicków, bo pewnie usłyszymy "Jakże to hodować zwierzęta, które są pod ochroną"!!! Zgodnie z tymi durnymi przepisami nie wolno Ci nawet miec w domu, bez zezwolenia, skorupki ślimaka winniczka (choć akurat w mojej okolicy wcale nie są one rzadkie, są wręcz plagą ogrodów).

Jojek
28-03-2014, 10:57
Loxodonta napisał(a):

> Co byłoby lepsze: uciekające z domów żółwie czerwonolice
> konkurujące z błotnymi o pokarm i miejsca w
> "solarium", czy uciekające z hodowli błotne?

W sumie jest to warte podyskutowania.
Ja widzę trzy problemy.

1. Wyłapywanie żółwi błotnych w celach handlowych i hodowlanych.
2. Wyłapywanie błotnych przez nieświadomych obywateli bo widziałem takiego w sklepie i pewnie komuś uciekł.
3. Niedostosowanie się zwierząt z hodowli do życia w terenie.
To często jest problem, ochowywanie zwierząt dzikich i ich ponowna introdukcja. Tygrysy, lwy, sępy. Nie wiem jak to by było z błotnymi, mimo że czerwonolice sobie radzą.

Jest jeszcze aspekt prawny. Skoro prawo zabrania hodowli gatunków rodzimych to jak rozróżnić udowodnić itd że dany osobnik jest ten przywieziony. Skoro i tak jest gatunkiem rodzimym to obecny zakaz hodowli automatycznie go obejmie. Trzeba by wielu zmian w obecnym prawie. Ale czy to ma sens? Najwięcej by mogli powiedzieć naukowcy, broń boże politycy.

foczka81
28-03-2014, 12:40
Trzeba zrozumieć na czym polega zagadnienie wymierania żółwia błotnego. W Polsce istnieją reliktowe stanowiska gdzie występuje bardzo rzadko, inaczej jest w północnej Afryce czy Azji Mniejszej. Czy wiec problemem nie jest brak odpowiednich terenów? Możliwe, ale to na pewno nie brak obfitości pokarmu czy miejsc do wygrzewania. Samica składa jaja w lipcu i muszą one przezimować, aż do wiosny kiedy wylęgają się z nich młode. Bardzo rzadko wykluwają się młode żółwiki, jeżeli kiedyś( choć nie wiem )w Polsce żółw błotny był bardzo liczny to możliwe że były to lata łagodniejsze pod względem temperatur, niby klimat się ociepla ale są na ten temat różne teorie, jedna całkiem prawdopodobna że istnieją różne "fazy":/ Ziemii( w 16 wieku pod Warszawą zakładano winnice, hodowle melonów i takie tam). A poza tym wszyscy wiemy, że płeć żółwii zależy od temp. inkubacji, przy niższej wylęgają się samce(?) Mówi się też o naturalnym zanikaniu pewnych gatunków, na danym terenie. ogarniacie mam nadzieje :P

Clip
28-03-2014, 13:27
Według mnie jest to bardzo dobry pomysł tylko Polskie prawo ehhh.
Pomysł jest trudny do zrealizowania,ale według mnie wykonalny

MataManX
28-03-2014, 14:09
pomysł hybiony i niewykonalny ...

Jojek
28-03-2014, 14:40
foczka81 napisał(a):

> terenów? Możliwe, ale to na pewno nie brak obfitości pokarmu
> czy miejsc do wygrzewania.

Chyba nie czytałaś podanej przeze mnie strony PST, na której jest wyraźnie napisane że "Żółw czerwonolicy jest gatunkiem konkurencyjnym wobec żółwia błotnego, jako silniejszy wypiera go przede wszystkim z miejsc wygrzewania."

Jeśłi wiesz jak przebiega metabolizm u żółwi to powinnaś wiedzieć dlaczego miejsca wygrzewania są tak istotne dla ich właściwego rozwoju.

Jojek
28-03-2014, 14:59
> ponowna introdukcja. Nie wiem jak to by było z błotnymi

Już wiem. Wystarczyło zajrzeć do wikipedii.

"W celu zachowania populacji żólwia błotnego w Polsce stosuje się akcje sztucznego wylęgu tych gadów, podchowania i wypuszczania ich do naturalnego środowiska (w 2004 w województwie lubuskim wypuszczono 150 małych żółwi błotnych do rzeki Ilanki."

A skoro to się robi to tym bardziej należy dbać o to aby ich tereny były wolne od obcych przybyszy. I o ile człowieka można zatrzymać przed włażeniem do rezerwatów i ingerencji w ich środowisko o tyle wypuszczone czerwonolice zatrzymać będzie trudno.

http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BB%C3%B3%C5%82w_b%C5%82otny

Jojek
28-03-2014, 15:35
Loxodonta napisał(a):

> Zamiast zakazywać posiadania, fotografowania itd. zachęcić do
> masowej akcji hodowli żółwi błotnych. Podkreślam
> hodowli, czyli rozmnażania w niewoli, w
> przeciwieństwie do chowu, czyli utrzymywania w
> celibacie (karmienie i nic więcej).

Ale mimo teoretycznych dobrych chęci nic to nie da. Wiele znanych gatunków będących w rękach hodowców, mimo udanych rozmnożeń cały czas jest gatunkami zagrożonymi i statystyki wykazują cały czas ubytek a nie wzrost ilości osobników.

Tylko duże rządowe programy ochrony i specjalne hodowle mają szansę powstrzymać albo opóżnić wyginięcie gatunku.

Im więcej osobników zagrożonego gatunku będzie w rękach prywatnych tym więcej będzie osób zainteresowanych posiadaniem tego gatunku i wzrośnie liczba nielegalnych odłowów a nieliczne udane rozmnożenia nie pokryją zapotrzebowania zainteresowanych. Dowiedziono to na podstwie kameleonów (bodajże).

Nie namówisz ludzi do masowego mnożenia żółwi skoro nie można namówić posiadaczy żółwi do właściwej opieki nad swoimi podopiecznymi. Wszyscy będą chcieli mieć bo to modne ale rozmnażanie to już nie jest takie hop siup. Tu nie wystarczy parka. Trzeba by mieć stadko aby pary się same dobrały. A kto ma na to warunki? Skoro walczę jak z wiatrakami o większe akwaria dla czerwonolicych to myślisz że z błotnymi by było inaczej? Tyle osób tutaj ma czerwonolice a ile z tego jest młodych żyjących do dzisiaj?

Tak więc po tych przemyśleniach własnych stwierdzam że temat jest niedorzeczny i właściwie nie ma go po co ciągnąć dalej.

Loxodonta
29-03-2014, 08:53
Wiesz, co Jojek? Niedorzeczne to jest właśnie Twoje ostatnie stwierdzenie. Nie mam zamiaru Cię obrażać, bo bardzo podoba mi się większość Twoich postów i to, co robisz na ‘terrarium.com.pl’ , ale zaprezentowałeś właśnie sposób myślenia urzędników Min.Środ. (bo ci od Woj.Kons.Przyr. są już bardziej otwarci na wiedzę i nowatorskie działania) i działaczy org. pseudoekolog. ‘Dobrze jest, jak jest i nie wolno nic zmieniać’. A mnie chodzi właśnie o zmianę tego sposobu myślenia.
Czy obecny (dotychczasowy) system ochrony gatunkowej żółwia błotnego jest skuteczny? NIE !
1)‘zdziczałych’ czerwonolicych jest coraz więcej (nie tylko są ‘wypuszczanymi’ , ale i rozmnażają się same w Europie), i sam pisałeś o postępującej ich konkurencji z błotnymi. I nie ma co się łudzić, że nagle zostanie ogłoszony w całej UE zakaz posiadania czerwonolicych a wszystkie żyjące okazy wybite albo wyłapane i deportowane do USA.

2) błotne nie są objęte ani CITES (były w III załączniku od 22.04.1976 do 01.07.1977 na wniosek... Tunezji, ale uznano że nie ma takiej potrzeby) ani, co ważniejsze, aneksami 338/97 co oznacza, że Rada i Komisja UE nie widzą potrzeby wprowadzania ograniczeń w wykorzystywaniu ich jako pet-y (zwierzęta domowe), a jedynie zobowiązują państwa członkowskie do ochrony dzikich populacji (gatunek objęty Dyrektywą ‘siedliskową’ zał.II i IV). I na razie nie zanosi się na to, żeby objęto je ograniczeniami aneksu A. Rynek pet-ami jest częścią wspólnego Jednolitego Rynku państw UE a prawo unijne stoi ponad prawem krajowym (jak się to komuś nie podoba, to może głosować NIE, w referendum).

3) Artykuł 12 Dyrektywy ‘siedliskowej’:
1. Państwa członkowskie podejmą konieczne działania, aby ustanowić system ścisłej ochrony w ich naturalnym zasięgu, gatunków zwierząt wymienionych w załączniku IV pkt. (a), zakazujący:
a. jakichkolwiek form celowego chwytania lub zabijania okazów tych gatunków żyjących w stanie dzikim,
b. celowego płoszenia tych gatunków, w szczególności podczas okresu rozrodu, wychowu młodych, snu zimowego i migracji,
c. celowego niszczenia lub wybierania jaj ptaków żyjących w stanie dzikim,
d. pogarszania stanu lub niszczenia terenów rozrodu lub odpoczynku.
2. W odniesieniu do tych gatunków państwa członkowskie zakażą przetrzymywania, transportu, sprzedaży lub wymiany oraz oferowania do sprzedaży lub wymiany okazów pozyskanych ze stanu dzikiego, z wyjątkiem okazów pozyskanych legalnie przed wprowadzeniem w życie niniejszej dyrektywy. czyli, hodowlanymi Dyrektywa handlować NIE ZABRANIA!
3. Zakazy o których mowa w ust. 1 pkt. (a) i (b) i w ust. 2 będą się odnosić do wszystkich stadiów życia tych zwierząt, do których stosuje się niniejszy artykuł.
4. Państwa członkowskie ustanowią system kontroli przypadkowego chwytania lub zabijania gatunków zwierząt wyliczonych w załączniku IV ust. (a). W świetle zebranych informacji państwa członkowskie podejmą dalsze badania lub działania ochronne, które są niezbędne aby zapewnić, że przypadkowe chwytanie i zabijanie nie będzie miało negatywnego wpływu na te gatunki.

Art.16 Dyrektywy ‘siedliskowej’:
1. Pod warunkiem, że nie ma zadowalającej alternatywy i że derogacja nie jest szkodliwa dla zachowania populacji danych gatunków w stanie sprzyjającym ochronie w ich naturalnym zasięgu, państwa członkowskie mogą dokonać derogacji od postanowień art. 12, 13, 14 i 15 pkt. (a) i (b):
(...)
d. dla celów związanych z badaniami i edukacją, dla odbudowy populacji zasiedlania i reintrodukcji określonych gatunków oraz dla koniecznych do tych celów działań hodowlanych włączając w to sztuczne rozmnażanie roślin,
e. aby umożliwić, w ściśle kontrolowanych warunkach, selektywnie i w ograniczonym stopniu, pozyskiwanie lub przetrzymywanie niektórych okazów gatunków wymienionych w załączniku IV, w ograniczonej liczbie określonej przez kompetentne władze krajowe. – i tyle nam potrzeba do stworzenia hodowli i działalności ranczerskich dla żółwi błotnych, prawo unijne jest po naszej stronie!!!

4) zakazy z ustawy o ochronie przyrody dotyczą ‘dziko występujących zwierząt objętych ochroną gatunkową’ , czyli osobników dzikich, a nie okazów zakupionych w niemieckim, czy francuskim sklepie i przywiezionych do Polski, nie dotyczą również okazów polskich błotnych, które pochodziłyby z hodowli. A pozyskiwanie jaj i wypuszczanie odchowanych? - nawet w obecnym stanie prawnym jest możliwe po uzyskaniu zezwoleń (w ten sposób prowadzone są te skromne dotychczasowe próby) i pod nadzorem kons.przyr.

5) udane próby przenoszenia ‘dzikich’ jaj do wylęgarki i wypuszczenie młodych były i są w Polsce podejmowane, ale w mikroskali (doświadczenia laboratoryjne w zasadzie), więc i efekty znikome. Innym błędem, moim zdaniem, było nastawienie się na wypuszczanie przezimowanych maluszków, zamiast podchować i wypuszczać starsze osobniki, większe i z mocniej ukształtowanym pancerzem, mniej zagrożone ze strony drapieżników itp. Ale od strony technicznej sztuczny odchów błotnych jest całkowicie wykonalny, a niektóre z polskich zoo chwalą się także ich rozmnażaniem czyli, jak się chce to można.

6) wiele państw afrykańskich, także w Azji, Australii i Amerykach, rozwiązało problem kłusownictwa krokodyli (aligatorów itd.) poprzez stworzenie hodowli i działalności ranczerskich, z których pochodzi przeważająca większość okazów (żywych i wyrobów skórzanych) wprowadzanych do obrotu i zminimalizowano przez to handel nielegalny. Dlaczego musimy być ‘sto lat za Murzynami’? Nie trzeba na nowo wymyślać prochu, wystarczy zobaczyć jak to zrobili inni.

Wniosek: nie ma siły, aby z domowych terrariów w Polsce znikły czerwonolice, i aby nie pojawiały się w nich legalnie kupione za Odrą błotne, o nieznanym genotypie. Nie ma też siły, żeby nie trafiały do domowych terrarium ‘dzikie’ okazy, upilnujesz dzień i noc wszystkie miejsca ich występowania? Zrobisz rewizje u 38 mln Polaków? A skoro nie da rady kijem to spróbujmy działać marchewką (albo wybrać ‘mniejsze zło’: gdy gatunek zanika w naturze to chyba lepiej, by przetrwał przynajmniej w hodowlach, nie ma już prawdziwych tarpanów, ale są koniki polskie). Podchować i puścić na rynek legalne błotne z legalnych hodowli, może jakoś oznakowane, i jednocześnie wypuszczać do natury tyle odchowanych, ile się da dla zrównoważenia ewentualnego kłusownictwa. I odwrotnie niż w przypadku czerwonolicych nie trzeba się przesadnie martwić tym, że trochę domowych błotnych ‘ucieknie’ na wolność, na zachodzie Europy pewnie uciekają, i nie ma to znaczącego wpływu na dziko żyjące populacje. Oczywiście, ochronę miejsc występowania też trzeba prowadzić, ale nie ma co liczyć na to, że ustawienie tabliczki ‘zakaz wstępu’, a nawet ogrodzenie siatką, zniweluje śmiertelność powodowaną kaprysami pogody (zimne lato, mroźna zima), tu potrzeba grzałki i świetlówki UV. I zmiany sposobu myślenia, nie tylko u urzędników.

Jeżeli uważasz, że takiego tematu ‘nie ma po co ciągnąć dalej’ na tym forum to niby gdzie mielibyśmy to robić, bo na razie więcej głosów było za? A ja chciałabym poznać opinie kompetentnych hodowców, np. RobertaM, ostatnio rzadko pisze :-((

Pozdrawiam

Loxodonta
29-03-2014, 08:53
Może jakieś argumenty a nie puste słowa?

foczka81
29-03-2014, 14:16
ho ho PST...niestety nie jest dla mnie największym autorytetem (ciekawe czy nadal kminią tematy typu "oczko żółwiowe", "patrole żółwiowe", "pułapki żółwiowe") Ja mam nadzieje że coś sie od tych trzech lat zmieniło, jak na razie w sprawozdaniach widzimy panią Beata i Andrzeja oglądających z zafascynowaniem przedstawciela gatunku-żółw, proszę państwa żółw jaki jest każdy widzi:/ czasem bardziej twórcze jest własne zdanie niż dogmaty

foczka81
29-03-2014, 14:35
nie jestem RobertemM ani co za tym idzie kompetentnym hodowcom:), cóż odniose sie bespośrednio do tego pomysłu. Powinny istnieć etapy: pierwszy to podwyżka cen za żółtolice oraz inne skurczybyki, stawy dożywotnie dla czerwonolicych, i inkubowanie jaj błotnych następnie "roczniaki" wypuszczane na chronione, odludne, dzikie stanowiska. Drugi nastąpiłby po sukcesie pierwszego i było by to popularyzownie błotnego, edukacja, hodowla itp,itd. Wiele rzeczy pominełam ale to tak ogólnie, małym kosztem. Czerwonolice traktuje się teraz jak śmiecie, więc może punkty skupu? 3zł/kg* *żaaart:P

Loxodonta
30-03-2014, 10:05
Koleżanki i koledzy, programy ochrony gatunków w państwach o znacznie większych niż nasz kraj osiągnięciach (żubr był dawno temu, a ostatnio to jakoś niewiele..., tylko w bobrach się w znaczący sposób poprawiło, aż za bardzo) opierają się nie na jednostkach państwowych (bo takich w gospodarce rynkowej jest bardzo mało), ale na prywatnych ośrodkach hodowlanych i rzeszach zapaleńców, którzy pracują pod nadzorem władz.

Oceńcie na spokojnie pierwszą, nieoszlifowana jeszcze propozycję programu dla żółwi błotnych. I nie piszcie z góry, że się nie da, bo w innych państwach takie programy jednak funkcjonują a gatunki mają się nieźle, a nawet coraz lepiej.

Program składałby się z trzech ogniw:

1) Woj.Kons.Przyr. - bierze udział w pozyskiwaniu jaj z natury a później w wypuszczaniu odchowanych żółwi na wolność.

2) Jaja są przekazywane do koordynatora programu, może to być pracownik gadziarni w Zoo, pracownik naukowy uczelni albo jakiś bardzo doświadczony hodowca np. rekomendowany przez PST, którzy mają wiedzę i doświadczenie w rozmnażaniu żółwi. Zadaniem koordynatora jest poddać jaja inkubacji i zatroszczyć się o wylęg. Koordynatorom możnaby także dać (wypożyczyć, jako depozyt hodowlany Skarbu Państwa) dorosłe osobniki, żeby spróbowali je rozmnożyć na potrzeby programu.

3) Wylęgłe maluchy są przekazywane do osób, które chcą je przez kilka lat (3, może 4?) podchować, zanim zostaną wypuszczone z powrotem. Osoby te (pełnoletnie, albo rodzice!) podpisywałyby umowy cywilno-prawne z wojewodą (dzikie żółwie są własnością Skarbu Państwa) np. przyjmują na odchowanie 5 żółwi, a po ustalonym okresie mają oddać 3. Te 2 pozostałe to... cóż, straty mogą być..., a jeśli nie ma strat hodowlanych to te ’nadwyżki’ przechodziłyby na własność hodowców, którzy mogliby z nich formować sobie stado zarodowe do własnej hodowli albo je legalnie odsprzedać innym hodowcom. Odchów żółwików odbywałby się pod merytoryczną opieka koordynatora, który okresowo wizytowałby swoich hodowców i wysyłał raporty do WKP, mógłby też wnioskować o natychmiastowe odebranie okazów.

Woj.Kons.Przyr. też mógłby wizytować hodowców, sprawdzając czy raporty koordynatora są wiarygodne. Umowy na odchów żółwi, gdyby komuś było przykro rozstać się po tych 3-4 latach, mogłyby być przedłużane, im żółwie starsze tym większe szanse przeżycia po wypuszczeniu albo możliwość ich rozmnażania w niewoli. Umowy można też rozwiązać wcześniej (ale wtedy już bez prawa do zatrzymania przez hodowcę ‘nadwyżkowych’ okazów), i nie ma tego problemu co z nimi zrobić jak z czerwonolicymi, bo po prostu błotne mają być wypuszczane po odchowaniu.
Jeśli komuś zdechły... kara powinna być, ale bez przesady z więzieniem, może 300-500 zł (internetowa cena błotnych na Zachodzie to ok.60 EUR), tak żeby nie opłacało się upychać tych podopiecznych żółwi na czarnym rynku.

W każdym województwie mogłoby być kilku, kilkunastu koordynatorów, każdy miałby pod swoją opieką grupę hodowców. Odchowane żółwie byłyby wypuszczane do miejsc wskazanych przez WKP i pod jego nadzorem.

Żółwie biorące udział w tym programie mogłyby być specjalnie identyfikowane, mam wytyczne niemieckie sposobów identyfikacji hodowanych żółwi gatunków objętych Rozp.338/97 może nadawałyby się też dla błotnych?, potrzebna opinia fachowców.

Koszty programu:
Uczestnictwo jest dobrowolne, hodowcy ponoszą koszty utrzymania, ale skoro chcieli je trzymać... (gdyby chcieli mieć inne żółwie to i tak ponosiliby koszty ich utrzymania i jeszcze koszty zakupu, a tu mają wypożyczone za darmo i jeszcze szansę na ‘nadwyżkę hodowlaną’ na własność)
Koordynatorzy - jeśli sami nie utrzymują okazów to tylko koszty związane z wizytacjami swojej grupy hodowców i trochę roboty papierkowej z raportami dla wojewodów
Woj.Kons.Przyr. - trochę wyjazdów i roboty papierkowej, ale to w ramach obowiązków służbowych
Skarb Państwa - trochę żółwi (nadwyżki) przechodzi w ręce prywatne, ale przy założeniu, że śmiertelność w naturze jaj i młodych osobników jest znacznie większa to per saldo i tak się opłaca. Jest to program, który nie wymaga praktycznie żadnych dotacji finansowych z budżetu Państwa, nie trzeba nawet drukować broszurek i poradników dla hodowców, bo mogą oni komunikować się między sobą i ze swoim koordynatorem za pomocą internetu.

Zagrożenia dla gatunku:
NIE WIĘKSZE NIŻ TERAZ, kiedy nie wiadomo i nie ma sposobu na policzenie, ile żółwi jest nielegalnie wyłapywanych. A tak przynajmniej te biorące udział w programie będą zinwentaryzowane i pod kontrolą. Im więcej zainteresowanych osób ma możliwość legalnego chowu błotnych, tym mniej czyni to w sposób nielegalny. Im więcej na rynku okazów o legalnym pochodzeniu, tym mniejszy popyt na nielegalne.

A zresztą, błotnych nie ma zbyt dużo w Polsce, ale jest to gatunek znacznie pospolitszy w innych krajach UE i nie jest uważany za szczególnie zagrożony w Europie, więc gdyby nawet coś... w co nie wierzę... to i tak byłoby skąd go na powrót sprowadzić.

Zyski z programu:
Od samego liczenia stanowisk żółwi błotnych nam w kraju nie przybędzie, a taki program:
- daje szansę uzyskania znacznie większej niż dotąd liczby odchowanych żółwi do wzmacniania dzikich populacji i zakładania nowych stanowisk,
- powoduje zmniejszenie liczby trzymanych w akwaterrariach egzotów (bo część osób przestawi się na błotne) = mniejsze zagrożenie rodzimych dzikich populacji ze strony inwazyjnych obcych,
- powoduje z czasem powstanie legalnych zarobkowych hodowli żółwi błotnych, które mogą wypierać z rynku osobniki pozyskane nielegalnie (w ten sposób powstają zarobkowe hodowle rzadkich gatunków załącznika I CITES i jakoś nie spowodowało to wymarcia tych gatunków, a wręcz przeciwnie),
- dla wszystkich biorących udział w programie - satysfakcja z własnych osiągnięć hodowlanych (prestiż w środowisku terrarystów) i z powiększania populacji naszych błotnych.

Pozdrawiam i liczę na rzeczową dyskusję.
Loxodonta

foczka81
31-03-2014, 12:37
pomysł na realizację jest wspaniały ale boje się, że to Polska...i różnie tu bywa, co nie oznacza, że to ma się nie udać;), od czego chcesz zacząć??

foczka81
31-03-2014, 12:41
nie, przepraszam, jesteś genialana możesz zacząć od byle czego i tak się uda;) to jest mało rzeczowe ale popieram Cię w 100% skąd wzieło się to zainteresowanie? czy to ma związek z twoim wykształceniem, czy to pasja?

Loxodonta
01-04-2014, 13:07
Trochę z wykształceniem, trochę z doświadczeniem życiowym i zawodowym... :-))

I tak sobie myślę, że wprowadzanie zakazów niewiele zmienia, bo żaden zakaz nie będzie nigdzie w 100proc. przestrzegany, nawet gdy za kłusownictwo grozi kara śmierci (im trudniej o okazy, tym ich czarnorynkowa cena wyższa = więcej ryzykantów i większa korupcja w administracji i organach ścigania). Natomiast hodowla w niewoli z samej definicji wiąże się z rozmnażaniem, czyli zwiększaniem liczby osobników, więcej hodowli = więcej osobników.
U nas jak już jakieś ‘programy’ to najchętniej za duże dotacje i tylko wąskie grono ‘wtajemniczonych’ i najczęściej w niewielkich ilościach bo uczelnia nie ma warunków i więcej nie może. Zwykły człowiek nie ma szans wzięcia udziału nawet, gdy chce poświęcić swój własny czas i pieniądze.

Jakie jest realne zapotrzebowanie czarnego rynku na polskie żółwie błotne? Chyba znikome, biorąc pod uwagę znacznie większą ich dostępność (i w sklepach i w naturze) w innych państwach unijnych, o dziwo oferty cenowe są niższe niż za żółwie greckie - nie ma popytu na błotne? oraz możliwy (i zapewne istniejący) ‘import’ z Białorusi, Ukrainy, Rosji za jeszcze niższe ceny. Zastosowanie raczej tylko jedno - akwaterrarystyka, bo na zupę to inne gatunki, na ozdoby - też inne gatunki mają ładniejsze skorupy. Ile osób w Polsce może być zainteresowanych hodowlą błotnych? Czas przestać pisać bajki, że dopuszczenie do powstania prywatnych hodowli żółwi błotnych spowoduje odłowienie wszystkich dzikich okazów: kto chciał, to już odłowił albo sprowadził z zagranicy, a nowi chętni mieliby wybór - okazy legalne zamiast czarnorynkowych. Pojedyncze przypadki mogą się zdarzyć (głównie z biedy i bezrobocia a nie umyślnego niszczenia przyrody), ale ile za to można mieć podchowanych okazów do reintrodukcji!
Dogodnych terenów dla błotnych jest u nas mimo wszystko więcej niż ich stanowisk.
Jak się nad tym, co powyżej napisałam zastanowić, to widać że nie trzeba wywalać pieniędzy na kolejne programy ‘badawcze’ pt. czemu żółw się w Polsce nie rozmnaża, żeby dojść do wniosku, że głównym czynnikiem ograniczającym zdolność rozrodczą naszych populacji błotnych są sprawy klimatyczne (zimno i mało słonecznych bezchmurnych dni) i stąd granica zasięgu występowania. A w terrarium i grzałka, i lampa UV... i jaja przyjemniej składać i maluchy szybciej rosną...

Co dalej? - pomysł rzucony, teraz trzeba popytać, poszukać terrarystów, którzy chcieliby zrobić coś dla błotnych i jakiegoś odważnego wojewódzkiego konserwatora przyrody.

pozdrawiam

ps.
Taki ciekawy link znalazłam, http://www.akwarium.prx.pl/adv/emys_orbicularis.htm, dla zainteresowanych.

Karać, czy legalizować?

foczka81
01-04-2014, 13:44
link jest bardzo ciekawy i myślę że ten facet mógłby pomóc w ewentualnej korekcie twojego projektu oraz realizacji;)

42d3e78f26a4b20d412==